Po dłuższej nieobecności na blogu zapraszamy do lektury recenzji książki Olivera Sacksa, w której autor przedstawia sylwetki osób borykających się z chorobami neurologicznymi. Jest to naprawdę fascynująca książka, zresztą jak większość prac Sacksa. I przy okazji obiecujemy poprawę w systematycznym pisaniu tekstów :)
„Pacjenci
z problemami natury neurologicznej
to
podróżnicy po niezwykłych krainach”
Oliver Sacks
Osoby Olivera Sacksa, wybitnego
neurologa i psychiatry, nie trzeba właściwie przedstawiać. Jest on autorem
wielu popularno-naukowych powieści, w których po mistrzowsku i z właściwą sobie
wnikliwością klinicysty, ciekawością badacza i empatią towarzysza, opowiada o
osobach zmagających się z różnymi schorzeniami natury neurologicznej.
Opowieści Sacksa są zawsze podróżą i
przygodą. Podobnie powieść „Antropolog
na Marsie”, w której towarzyszymy siedmiu podróżnikom w ich wędrówce po
świecie, który uległ diametralnej zmianie w wyniku choroby. Sacks jednak nie
podkreśla w tych opowiadaniach utraty „dawnego” świata chorych, czy też nawet
„utraty” ich tożsamości. Podkreśla przede wszystkim umiejętność opisywanych
osób do adaptacji do nowej sytuacji. Pod wpływem choroby zmienia się mózg, ale
zmienia się też rzeczywistość, w której na nowo należy nauczyć się funkcjonować.
Parafrazując słowa autora, trzonem powieści „Antropolog na Marsie” jest
paradoksalna cecha choroby- jej „kreacyjny” charakter.
Pierwsza historia opowiada „O malarzu,
który oślepł na barwy”. Osoba, której sens życia stanowiła możliwość utrwalania
świata w postaci abstrakcyjnych, barwnych obrazów na płótnach malarskich,
utraciła w wyniku urazu głowy możliwość rozróżniania barw. Świat przybrał
brudne, szare, „szczurze” odcienie, co przyprawiało bohatera o depresyjny
nastrój. Gdy zamykał oczy- jego świat wyobraźni także pozbawiony został barw.
Czy możliwe jest pozostanie malarzem w takiej sytuacji? Historia malarza
ślepego na barwy jest przykładem na to, że choroba jest często przyczynkiem do
rozwoju. W przypadku opisywanego malarza to właśnie jego prace malarskie,
których tworzenia nie zaprzestał, stają się świetnym studium tego, w jaki
sposób przeżywał swoją chorobę. Przyglądając się późniejszym obrazom bohatera nie
znając jego historii można by uznać, iż są one wyrazem jego rozwoju jako
artysty. Obrazy są tutaj wyrazem rozwoju malarza, jednak rozwój ten został
spowodowany tragiczną stratą.
Historia „Ostatni hipis” doczekała się
ekranizacji- w 2011 roku powstał film „The Music Never Stopped” bazujący
właśnie na historii Grega- tytułowego hipisa. Chłopak przeżywając młodzieńczy
bunt porzucił dom rodzinny. Po eksperymentach z narkotykami, przystąpił do
Międzynarodowego Stowarzyszenia Świadomości Kryszny. Przestał brać narkotyki,
stał się gorliwym wyznawcą religijnym. Po pewnym czasie Greg przeszedł, jak to
nazywano, „duchową przemianę”. Pogarszał się jego wzrok, stał się nadzwyczaj
spokojny, nie wyrażał żadnych pragnień, wpadał w stany oszołomienia („transcendencji”).
„Stan oświecenia” Grega jego rodziców wprawił w osłupienie. Syn stał się „bezwłosym
grubasem” o infantylnym zachowaniu, nie wyrażającym oznak głębszych uczuć ani
zainteresowania otoczeniem. U Grega zdiagnozowano ogromny nowotwór przysadki
mózgowej. Chłopak był nie tylko ślepy, ale też poważnie upośledzony umysłowo i
neurologicznie. Historia Grega to fascynująca opowieść o chłopaku, który nie
jest w stanie zapamiętać i przypomnieć sobie najprostszych faktów, nie wyraża
głębszych emocji. Ożywia się jedynie wtedy, gdy mowa o jego ulubionych zespołach
i piosenkach rockowych, choć jego pamięć urwała się na roku 1970. Greg miał
także łatwość uczenia się wierszyków i piosenek. Stawał się wtedy całkowicie
inną osobą. Zupełnie tak, jakby muzyka „otwierała mu drzwi do świata uczuć,
znaczeń, świata, w którym mógł znów być sobą”.
Czy możliwe jest bycie chirurgiem z
zespołem Tourette’a? Historia „Życie chirurga” to wspaniała opowieść o życiu w
harmonii z tak trudną przypadłością, jaką jest zespół Tourette’a. Dowiadujemy
się o przedziwnych drgawkach, tikach, przymusach dotknięcia czegoś palcem, czy
wypowiadania dziwnych słów w codziennym życiu chirurga. Jednak na sali
operacyjnej ten sam człowiek odznacza się niezwykłą precyzją, opanowaniem i
spokojem. Tak jakby „zapominał” o swoim touretyzmie. Co więcej, jest ciepłym i
wyrozumiałym lekarzem lubianym przez pacjentów i personel, którzy to zdają się
zupełnie nie zwracać uwagi na jego touretyczne dziwactwa. Kim więc jest
naprawdę nasz bohater, co konstytuuje jego tożsamość? Wkładając chirurgiczny
strój niejako „przywdziewa” nową tożsamość. Zapomina na chwilę, że jest touretykiem.
Jednak, przyjmując leki redukujące objawy choroby twierdzi, że redukują one
także jego osobowość i nie czuje się wtedy w pełni sobą.
Historia zatytułowana „Widzieć i nie
widzieć” to opowieść o tym, jak osobie niewidomej od dzieciństwa, w wieku
pięćdziesięciu lat dzięki operacji przywrócono możliwość widzenia. Jednak jak
się okazuje- zabieg to nie wszystko. Trudno bowiem po tylu latach „przyzwyczaić
się” do tego, że się widzi. Bohater doświadczył zupełnej zmiany życiowej, która
osobom w jego otoczeniu wydawała się sukcesem. W jego mniemaniu było to jednak
wywrócenie świata do góry nogami. Widział, ale tak naprawdę nie wiedział co
widzi. Nie potrafił połączyć barwnych plam i świateł w jedną całość, nie miał
żadnych doświadczeń ani wspomnień z nimi związanych. To, że nie widział było
jego rzeczywistym światem, radził sobie dzięki innym zmysłom. Teraz, gdy zaczął
widzieć czuł się bardziej upośledzony niż wcześniej, ponieważ utracił pewność
poruszenia się, jakiej wyuczył się będąc niewidomym. Ta historia jest doskonałą
refleksją nad tym, jak trudno osobom w pełni sprawnym i zdrowym zrozumieć świat
ludzi pozbawionych pewnych zmysłów, czy umiejętności.
„Krajobraz jego marzeń” to opowieść o
malarzu, którego twórczością zawładnął jeden motyw- obraz jego dzieciństwa,
czyli miejscowość Pontito. Uwieczniał ją na każdym obrazie, odtwarzając z
fotograficzną precyzją. Jednak czy była to zwykła nostalgia za ukochaną
rodzinną miejscowością? Z historii malarza wynika, iż Pontito było owocem jego
obsesji. Reminiscencje związane z miejscowością przejmowały nad nim niejako
kontrolę, nie mógł się od nich uwolnić. Pierwszy obraz stworzył po
doświadczeniu pewnego rodzaju załamania psychicznego, powiązanego z decyzją o
bezpowrotnym opuszczeniu jego rodzinnych stron. Po tym wydarzeniu nie mógł
uwolnić się od nachodzących go wizji miasteczka. Sacks oprócz wnikliwego opisu
przeżyć chorego przeprowadza w opowiadaniu także interesującą próbę klinicznego
opisu tego, co powodowało u malarza tego typu wizje.
Kolejna opowieść zatytułowana „Cuda”
to historia na temat autyzmu. Sacks opowiada historię autystycznego chłopca,
który wykazywał niezwykły talent w rysowaniu, przede wszystkim obiektów
architektonicznych. Jest to wspaniała opowieść o chłopcu, który być może nie do
końca zdając sobie z tego sprawę, dzięki swojemu talentowi stał się sławny.
Jego rysunki pojawiały się na wielu wystawach, wystąpił w telewizji,
opublikowano książkę zawierającą jego prace, podróżował po całym świecie.
Przeżył zatem wiele zdarzeń, których nie każdy ma okazję doświadczyć w swoim
życiu. Czytając opowieść o nim aż trudno nie pokusić się o pytanie- czy
chłopiec zdawał sobie sprawę z tego, że jest sławny? Czy istniał jakiś głębszy
emocjonalny wymiar, który zawierał się w jego rysunkach? Czy, ponownie, nam,
jako osobom zdrowym być może nie jest dane poznać świata osoby żyjącej w nieco
innej rzeczywistości?
Wieńcząca książkę opowieść „Antropolog
na Marsie” poświęcona została autyzmowi. Tak naprawdę nie ma dwóch takich
samych osób z autyzmem, nie ma dwóch takich samych historii osób
doświadczających autyzmu. Cechy autystyczne niekiedy mogą wchodzić w naprawdę
zawiłe relacje z innymi cechami indywidualnymi. Dlatego też rozpatrywanie
osobowości autystycznej należałoby powiązać z indywidualną biografią danej
osoby. Sacks przytacza niezwykłą historię Temple Grandin, która znana jest z
tego, iż jako osoba autystyczna wydała książkę: „Byłam dzieckiem autystycznym”.
Książka opowiada m. in. jak z niezrozumiałego w dzieciństwie chaosu doznań
dziecka, u którego zdiagnozowano autyzm, stała się w dorosłości odnoszącym
sukcesy biologiem i inżynierem. Sacks przytacza fascynującą relację ze swojego
spotkania z Temple. To właśnie ona wypowiada tytułowe zdanie: „Prawie zawsze
czuję się jak antropolog na Marsie”, mówiąc o tym, iż nie jest w stanie pojąć
złożonych emocji oraz gry uprawianych między ludźmi.
Książka Sacksa wydaje się być
interesującą pozycją zarówno dla klinicystów, naukowców, psychologów, ale też
wszystkich osób, które mają kontakt z osobami, które zmagają się z problemami
neurologicznymi. Sacks wprowadza nas niejako w świat chorych, oprowadza nas po ich
świecie/światach, choć czujemy się tam jak antropologowie na Marsie. Warto przeżyć
tę podróż wraz Sacksem, by zauważyć, że nie chodzi tu tylko o rozumienie
choroby, lokalizację, czy rodzaj urazu, itp. Przede wszystkim, to „choroba ma
danego człowieka” i badając chorobę, badamy tak naprawdę tożsamość i wewnętrzny
świat, który tworzy człowiek pod wpływem danego schorzenia. Uważam, iż książka
Sacksa jest kolejną inspirującą lekturą traktującą o metamorfozach życia
ludzkiego spowodowanych neurologiczną zmianą. I choć ta zmiana wydaje nam się
tak różna od „normalnego” życia, to Sacks pokazuje, iż jest ona po prostu
ludzka.
Gdybyście szukali fizjoterapeuty to szczerze polecam tą ofertę https://fizjoterapiazukowo.pl/. Bez problemu dojeżdża do pacjenta i ma bardzo dobre ceny. Wiem, że wiele osób ma problemy z kręgosłupem i stawami. Rehabilitacja lub masaż z pewnością może pomóc.
OdpowiedzUsuń